5 kwietnia 2025, sobota. Dzisiaj krótki odcinek. Dobrze, bo trzeba nabrać sił przed jutrzejszym, który pamiętam jaki dość męczący. Rano padało, potem się wypogodziło. Szlak łagodnie się znosił, potem opadał. Sceneria wsi i lasu. Trochę przy drodze. Niektórzy robili skróty i nie szli dokładnie szlakiem tylko szosą. Zły wybór, bo tracili fajne widoczki. Po dotarciu do Padron okazało się, że mieszkamy w dość ekskluzywnym hotelu. Poszliśmy na obiad. Dorsz, mule, galicyjskie wino, do którego podali nie kieliszki a salaterki, bo tak tu serwują. Przeglądam opisy, które robiłem na tym szlaku w ubiegłym roku. Dużo tego napisałem. Teraz jakoś słabiej mi idzie. Kondycyjnie doszedłem do siebie, ale jednak trzeba było się przygotować, jak w ubiegłym roku, kiedy przed wyjazdem dużo chodziłem.