Godzina 8.00, czas opuścić Pontevedra. Dzisiaj mam ambitny plan, którego celem jest zdążyć na obiad. To nie żart. Wczoraj trochę padało, więc poszedłem najpierw na nocleg, żeby się oporządzić. Skutkiem tego, zamiast obiadu był kawałek pizzy. Zdążyć przed 14.00.
Po przejściu przez most miejska zabudowa zaczyna się kończyć i teraz będą tylko wioski i lasy. Przy jednym z domostw stary, piękny krzyż dwustronny. Na innym, pewnie własnoręcznie przez gospodarza wykonany, portret św. Jakuba.
Dzisiaj osią szlaku jest linia kolejowa. Raz będę szedł z jej lewej strony, raz z prawej. Pojawia się rozdroże, gdzie w lewo biegnie wariant szlaku zwany Espirituals. Wybieram główną opcję, czyli idę w prawo. Spotykam kościółek, a przed nim współczesny pomnik upamiętniający proboszcza. Musiał być dobry ten proboszcz.
Obelisk informujący, że wkraczam na drogę nr XIX, zbudowaną za czasów Cezara Augusta. Ciekawe spotkanie z historią. Droga biegnie przez las, który intensywnie żyje. Konary drzew zielone od porostów. Po prostu bajka z mchu i paproci. Dzisiaj nie tylko piesi pielgrzymi, ale też sporo rowerzystów, niekoniecznie zdążających do Santiago.
Las jest piękny, tyle, że dobrze by było napić się jakiejś kawy. Na 9 km pierwsza kawiarenka. Pełna pielgrzymów. Witam znajome twarze. Po kawie w dalszą drogę. Dalsza droga prowadzi jeszcze lasem, potem przez winnice, rzadko przy ruchliwej drodze. Dzisiaj też w niektórych miejscach, gdzie mapy pokazują szlak przy drodze, poprowadzono szlak nieco dalej od drogi. Może jest trochę dalej, ale przyjemniej.
Do Caldas de Reis mam jeszcze 2 km, a tu ciekawe ogłoszenie, że jest bar z menu pielgrzyma. Nie było to wielkie danie, ale całkiem smaczne i rzeczywiście wszystko co widać na załączonym obrazku kosztowało 7 eu. Najedzony spokojnie podążam do miasta. Trochę pada ciepłym deszczem. Szkoda wkładać kurtkę. Wysuszy się raz dwa.
Po zameldowaniu się na kwaterze, pora na spacer po Caldas de Reis.
Podsumowanie.
Ślad GPS mojej trasy: costa10.gpx