W środę 7 września wybrałem sie na małe co nie co w Beskid Mały. Późno, bo dopiero o 11.32 Kolejami Śląskimi z Katowic do Bielska-Białej, a potem busem Komunikacji Beskidzkiej z Bielska-Białej do przystanku Kozy Kamieniołom. Kosztuje to 4 zł, a planowo trwa 22 minuty. Autobus kursuje co godzinę, ale tylko w tygodniu. W soboty i niedziele nie jeździ wcale, szkoda. Nie byłem pewien, czy zrobię pętelkę z Hrobaczą Łąką, ale jakoś się udało.Zobacz mapę
15 minut drogą w kierunku "Kamieniołom". Kamieniołomu jeszcze nie ma, ale jest tablica informacyjna.
Teraz pod górkę ścieżkami. Mam nawigację w telefonie, więc wiem, że trafię. Trochę się wzniosłem nad doliny, oto jest widoczek.
Nawet ławeczka jest, ale nie skorzystam, bo mi spieszno zobaczyć stawek i kamieniołom.
Już coś jest. Wagonik w stylu znanym z górnośląskich miast.
Zanim popatrzę w stronę stawu, zerkam na tablicę. Uwagę przyciągają siermiężne wkręty :)
No i wreszcie jest pięknie odsłonięte zbocze ujawniajace budowę geologiczną, tj. nakładajace się warstwy piaskowca.
Mapka w telefonie pokazywała mi, że żółtym szlakiem dojdę na Hrobaczą Łąkę. Gdyby nie nawigacja dawno bym sie pogubił. Oznakowanie słabiutkie. Chyba w sumie trzy takie znaczki znalazłem.
Czasem wąziutką scieżką. Za tym kikutem po sośnie zobaczyłem trop dużego zwierzęcia. Domyślam sie czyj. Chyba lepiej nie chodzić po nieuczęszczanych szlakach.
Niedługo doszedłem do głównego szlaku, a nim na szczyt Hrobaczej Łaki. Na nim punkt widokowy.
Hrobacza Łąka jeszcze niedawno pisana przez "ch". Teraz częściej przez samo "h".
Tu osobliwy widoczek na południe. Widać wieżę na Klimczoku, a dalej wieżę na Skrzycznem.
Trochę biegłem. O 16.15 jestem na przełęczy "U Panienki" również z tablicą informacyjną.
Po drodze często spotykałem takie kwiatki. Wreszcie postanowiłem je sfotografować.
Przystanek Kozy Kamnieniołom. Jestem o 17.00. Autobus ma być o 17,35. Spóźnił się 20 minut, ale i tak zdążyłem na pociąg do Katowic o 18.25