Na 8.30 mam zarezerwowaną przeprawę do hiszpańskiego brzegu. Pierwsza rzecz to dobrze zidentyfikować miejsce, skąd łódź odpływa. Pokazuję na zdjęciu i objaśniam, że jest to za dużym rondem, które kończy główną drogę. Już dzień wcześniej poszedłem poszukać tego miejsca, korzystając ze wskazówki gospodarza mojego noclegu. Coś na kartce nakreślił i użył słowa rotunda. Nie było niczego takiego, ale sprawdziłem w słowniku, że rotunda to rondo. Przeprawa odbywała się niewielką motorówką. Towarzyszyło mi w niej czterech Francuzów. We mgle, pewnie na pamięć, przy dużej prędkości, przybiliśmy do brzegu.
Po przybyciu do brzegu droga od razu pnie się do góry, bo mamy do obejścia wzgórze, które od wczoraj majaczyło przed nami. Użyłem liczby mnogiej, bo początkowo idę z Francuzami. W tej czwórce było dwóch o brudnych z błota butach, jak moje i dwoje francuzów z czyściutkimi bucikami. Jak się dowiedziałem od pani, która władała angielskim, cały czas, od Porto, idą plażą. Ci dwaj i ja szliśmy poprzednie dwa odcinki szlakiem klasycznym przez pagórki. Wzgórze obchodzi się szybko i za godzinę jest się w Guarda.
Mijam ryneczek, wchodzę do kościoła St. Maria. Robię jedno zdjęcie, bo akurat modlą się różaniec. Ależ ten hiszpański podobny do łaciny.
Po wyjściu z Guarda już nic się nie dzieje, tylko plaża, las, trochę przy drodze i tak na zmianę. Można rzec nuda, ale przecież jest pięknie. Wytęsknione słońce grzeje niesamowicie. Spotykam gościa, który biegnie bez koszuli, czyli nie zdaje mi się, tylko jest naprawdę gorąco, chociaż portal prognozy pogody pokazuje zaledwie 14 stopni.
Znaczącym miejscem na trasie jest Oia. Klasztor cystersów. Czytałem, że będzie można go zwiedzić, ale tak nie było. Nie było można nawet wejść do kościoła. Zdjęcie zrobiłem przez kratkę. Przy drzwiach do kościoła było urządzenie do wrzucania pieniędzy. Dwie panie próbujące odczytać instrukcję, która była po hiszpańsku i angielsku, nie wiedziały ile wrzucić pieniędzy, żeby drzwi do kościoła się otworzyły. Ze skupieniem przeczytałem instrukcję, ale było w niej tylko o tym, że można dać dowolny datek na remont obiektu. Udzieliłem paniom wyjaśnień, czując satysfakcję, że spotkałem kogoś, kto słabiej zna angielski niż ja. Chociaż kto wie, może przy 100 euro drzwi się otwierają?
Dalsza droga biegnie głównie przy brzegu. Są krówki, które się pasą i takie, które już odpoczywają. Ja też znajduję moją kwaterę w okolicach Mougas. Słoneczko też pójdzie spać.
Podsumowanie.
Ślad GPS mojej trasy: costa05.gpx