Emocje wzrastają w miarę przybliżania się daty wyjazdu. 6 lat temu odczuwałem podobne emocje gdy przygotowywałem się do Tour de Mont Blanc. Teraz są nawet większe, no bo lat przybyło i to, że tym razem idę sam. Jednak już czas najwyższy, żeby pójść na Camino. Jest czas, są jeszcze siły, no to na co czekać.
Sposobów dojścia do Santiago de Compostela jest wiele. Zdecydowałem się pójść szlakiem, który nazywany jest Camino Litoral. Szlak ten biegnie wybrzeżami Atlantyku najpierw Portugalii, a następnie Hiszpanii.
Dlaczego ten właśnie szlak? Powody są dwa. Pierwszy jest taki, że jest tani lot z Krakowa do Porto. A drugi powód to łatwość trasy. Ma niewiele przewyższeń, czyli jest łatwiejsza niż inne. Podobno staje się coraz bardziej popularna. Do przejścia będę miał ok. 240 km, które mam rozplanowane na 11 dni. Zaczynam na północ od Porto w miejscowości Povoa de Varzim. Jest to ostatnia stacja metra dojeżdżającego z Porto.
Poniżej jest link do mapki, która pokazuje całą wędrówkę w podziale na etapy.Zobacz mapę
Przygotowania rozpocząłem od poznawania tego, co inni mają na ten temat do przekazania. Strony internetowe, filmy na YouTube, wreszcie książki. Jest tego mnóstwo. Zachęcam do własnych poszukiwań, ale jednocześnie chętnie podzielę się tym, co ja uważam za wartościowe.
Najpierw wywiad z ks. Romanem Bieleckim OP zatytułowany Szlakiem muszli . Redaktor miesięcznika "W Drodze" często bywa na Camino. Opowiada o wszystkim co istotne i w sferze materialnej i duchowej. Zachęca też do obejrzenia hollywoodzkiego filmu Droga życia, więc zobaczyłem i uważam, że warto.
Wartościową stroną jest hiszpański przewodnik po Camino, portal gronze.com. Właściwie to w oparciu o ten portal zaplanowałem szlak.
Znalazłem hiszpańską stronę misas.org, która wyszukuje, gdzie masz najbliżej na Mszę Św. w Hiszpanii, ale jest tam też podstrona w kościołami w Portugalii.
Zapisałem się do grupy na Facebooku Camino pierwszy raz - z plecakiem bez biura. Jak sama nazwa wskazuje dzielimy się tam wiedzą o Camino.
Będę pewnie nietypowym pielgrzymem, bo mam już zarezerwowane wszystkie noclegi. Wiem, że przez to niezależnie od warunków będę musiał przebyć każdego dnia, to co zaplanowałem, ale z drugiej strony, wiem, że nocleg na mnie czeka.
Mam już też Credential, czyli paszport pielgrzyma. Może na lotnisku w Porto, albo w Povoa de Varzim mógłbym go dostać, ale skoro już go kupiłem przez stronę sklep.camino.net.pl, to jestem spokojniejszy.
Zarejestrowałem się na oficinadelperegrino.com. Dostałem kod QR, który powinien mi ułatwić pobranie certyfikatów w Santiago de Compostela.
Do wyjazdu jeszcze ponad miesiąc, ale plecak też już mam spakowany. I tu radziłbym każdemu, żeby z wyprzedzeniem skompletować to, co każdego dnia będzie się na plecach nosiło. W wielu miejscach piszą, że waga plecaka nie może przekraczać 1/10 ciężaru ciała więc w moim przypadku nie powinna przekroczyć 7 kg. W tej chwili, nie licząc tego, co na siebie włożę, czyli: koszulki, sweterka, polaru, kurtki, kalesonów, spodni, butów, czapki i rękawiczek, waga plecaka to ok. 5 kg. Myślicie, że za dużo na siebie włożę? Wieczorem, w dniu, kiedy będę wyjeżdżał ma być w Krakowie +2 stopnie. W Porto w nocy +7, deszcz i silny wiatr. No to chyba w sam raz. W ciągu dnia będę miał temperatury wyższe, więc nadmiar odzieży znajdzie się w plecaku czyniąc go kilogram cięższym. Do tego dojdzie woda i trochę jedzenia i będzie 7 kg.
Zawartość plecaka:
- saszetka z elektroniką: zapasowy telefon, monopad do telefonu, ładowarka, 2 powerbanki, 2 kable do ładowarki, czołówka, słuchawki, 2 m sznurka (jakby nie było na czym suszyć skarpetek ...),
- paszport pielgrzyma, długopis, wydrukowany plan podróży i papierowe bilety,
- ponczo na deszcz, raczej ciężkie, ale solidne,
- klapki pod prysznic,
- saszetka z ręcznikiem i kosmetykami,
- apteczka (paracetamol i inne tabletki, plastry, opatrunki, środek odkażający rany, elektrolity),
- dodatkowy plecak na zakupy,
- saszetka z bielizną,
- rękawiczki, 2 czapki, 2 pary skarpetek,
- druga para spodni,
- prześcieradło, leciutkie, podobno jedwabne,
- plecak z osłoną na deszcz.
Na koniec zdecydowałem się jeszcze zabrać stuptuty i drugą parę butów. Prognoza pogody wskazuje na silne wiatry i obfite deszcze, a nie wyobrażam sobie zakładania mokrych butów na popołudniowy spacer. Będą jeszcze jakieś kanapki na podróż i ciasteczka na wędrówkę.